
WYŚCIG Z CZASEM TO JEGO CODZIENNOŚĆ
Co motywuje do działania Jakuba Łukowiaka?
Choć zawsze wolał pracę zdalną, od czasu dołączenia do zespołu UpTime ERP zaczął chętnie przychodzić do biura. Nie trafiłby jednak na nasz pokład, gdyby nie… spacer po ulicy Ciechocińskiej. Poznajcie niezwykłą historię rekrutacji Jakuba Łukowiaka i dowiedzcie się, co nasz SAP Project Manager lubi robić po godzinach.
Nina Kinitz: Od października 2024 r. ścigasz się z czasem, aby dowieźć każdy projekt na czas. Jak to się stało, że trafiłeś na pokład UpTime ERP?
Jakub Łukowiak: Moja przygoda z UpTime ERP rozpoczęła się od zabawnego zbiegu okoliczności. Pewnego dnia wybrałem się na spacer po ul. Ciechocińskiej, na której mieszkają moi rodzice. Akurat poszukiwałem pracy, ale nie spodziewałem się, że znajdę ją już tuż za rogiem. Zobaczyłem jednak po drodze szyld UpTime ERP, wszedłem na stronę firmową na komórce i znalazłem otwartą rekrutację. Szybko wysłałem CV i napisałem w e-mailu: właśnie byłem na spacerze. zobaczyłem Wasze biuro i pomyślałem, że może mógłbym rozpocząć u Was pracę”. Tak też się stało. Po dwóch rozmowach rekrutacyjnych dołączyłem do zespołu UpTime ERP w roli SAP Project Managera.
N.K.: Wcześniej pracowałeś w amerykańskiej korporacji. Jak oceniasz pracę w UpTime ERP z tej perspektywy?
J.L.: Cieszę się, że jestem częścią tego zespołu. UpTime ERP to pierwsza firma, w której lubię przychodzić do biura. Wcześniej wolałem home office, ale tutaj zacząłem doceniać możliwość pracy z ludźmi w biurze, wspólnego zjedzenia obiadu czy pogadania w przyjaznej atmosferze. Po przeprowadzce z Podolan na Wilde dotarcie do UpTime ERP zajmuje mi więcej czasu. Mimo to pojawiam się regularnie w biurze, ponieważ czuję się tu dobrze. Podoba mi się to, że w przeciwieństwie do korporacji, w UpTime ERP nie ma zdystansowanego Zarządu. ani zbędnych barier. Wręcz przeciwnie – wszyscy jesteśmy równi i możemy liczyć na wzajemne wsparcie. To bardzo polepsza atmosferę i przyspiesza realizację wszystkich procesów. Ogromnym plusem są też firmowe obiady, których zazdroszczą mi wszyscy znajomi, a także zajęcia jogi w biurze.
N.K.: W pracy ścigasz się z czasem, a po godzinach biegasz w maratonach. Opowiedz, proszę, o swojej pasji.
J.L.: W wolnym czasie biegam w klubie Adidas Runners Poznań. Wyjeżdżamy razem na zawody, np. w kwietniu wybraliśmy się do Pragi, aby przebiec półmaraton. Czułem się trochę jak na zielonej szkole, ponieważ rzadko mam okazję podróżować z tak dużą ekipą. Zanim zaliczyłem kontuzję biodra, biegałem po 40-50 km tygodniowo – najczęściej na Golęcinie, nad Rusałką na Strzeszynku lub nad Wartą. Bieganie jest dla mnie medytacją w ruchu, pozwala mi przemyśleć różne rzeczy podczas pokonywania długich dystansów. Poza tym działa trochę uzależniająco, ponieważ jest odstresowujące i poprawia humor.
N.K.: Jakie są Twoje rekordy jako biegacza i co pomaga Ci w ciągłym podnoszeniu poprzeczki?
J.L.: Moim rekordem jest przebiegnięcie Półmaratonu Warszawskiego w 1 godzinę 34 minuty i 6 sekund. Poza tym 8 razy uczestniczyłem w zawodach o dystansie 5 kilometrów – mój najlepszy czas na tak krótkiej trasie to 19 minut i 37 sekund. Do osiągania rekordów w bieganiu nie jest potrzebna żadna tajemna wiedza. Regularne, wymagające treningi przesuwają naturalną granicę i sprawiają, że mogę wyżej podnosić poprzeczkę. Tak naprawdę systematyczna praca, nieodpuszczanie treningów, zrezygnowanie z picia alkoholu i odpowiednie odżywianie oraz sen są fundamentami sukcesu każdego sportowca. Na drodze do rekordu mogą stanąć tylko indywidualne, genetyczne ograniczenia lub kontuzja. Dla mnie bardzo ważna jest także motywacja, którą daje mi mój klub biegowy. To społeczność, która stała się istotną częścią mojego życia – razem trenujemy, a później idziemy coś zjeść lub pogawędzić przy kawie. Wiem, że znajomi z klubu zauważą, gdy opuszczę trening i poczują się zawiedzeni – to motywuje mnie do wychodzenia ze swojej strefy komfortu.
N.K.: Jesteś doświadczonym biegaczem z wieloma sukcesami na koncie. Jakie rady mógłbyś dać osobom, które dopiero odkrywają radość płynącą z biegania?
J.L.: Myślę, że po kilku latach realizowania biegowej pasji, mógłbym podzielić się pięcioma radami, które sam chciałbym usłyszeć, gdy rozpoczynałem swoją przygodę ze sportem.
- Dbaj o regenerację – ciało potrzebuje czasu, by sie odbudować.
- Wykonuj ćwiczenia mięśni głębokich, ponieważ stabilizacja to podstawa zdrowego biegania.
- Daj sobie czas – czasami trzeba trochę zwolnić, aby zbudować formę, z którą zaczniesz bić rekordy.
- Słuchaj bardziej doświadczonych biegaczy – ich wiedza pomoże Ci unikać kontuzji i osiągać lepsze wyniki.
- Ciesz się każdym treningiem – sport ma dawać radość, a nie tylko wynik.
N.K.: Bieganie daje Ci endorfiny i pozwala odstresować się po godzinach. A czy na co dzień to, co motywuje Cię do podnoszenia poprzeczki w sporcie, pomaga Ci także w pracy?
J.L.: Zarówno w bieganiu, jak i w pracy Project Managera ważne jest dążenie do celu pomimo przeszkód, które pojawiają się po drodze. W mojej codziennej pracy często zdarzają się sytuacje nieprzewidywalne: coś się nagle psuje, trzeba szybko znaleźć rozwiązanie niespotykanego dotąd problemu lub pojawiają się nowe wymagania ze strony klienta. To właśnie wtedy przydaje się sportowa wytrwałość, czyli umiejętność skutecznego działania pomimo zmęczenia czy chwilowego spadku motywacji. Sport uczy konsekwencji i sukcesywnego dążenia do celu – krok po kroku. Takie podejście bardzo przydaje się w pracy managera projektu.
N.K.: Oprócz sportu, masz też drugą pasję.
J.L.: Tak, kocham podróże. Najchętniej połączyłbym je z bieganiem, uczestnicząc w półmaratonach lub maratonach w odległych destynacjach. To jednak plan na nieco późniejszy czas. Wracając do podróży, największe wrażenie wywarła na mnie Islandia. Nigdy wcześniej nie byłem w tak egzotycznym. różnorodnym i dziwnym miejscu. Obecność wulkanów. lodowców, fiordów i oceanu sprawiła, że poczułem się tam jak na planie „Władcy Pierścieni”. W tym roku planuję odwiedzić La Matę i zatrzymać się w naszym uptime’owym apartamencie, a w przyszłym roku wybieram się do Azji.
N.K.: Czy podróżowanie motywuje Cię do poszerzania horyzontów i nabywania nowych umiejętności?
J.L.: Z pewnością inspiruje mnie do zwiększania językowych skilli. Przed podróżą do Szwecji, zapisałem się na naukę języka szwedzkiego. Później, gdy jechałem do Peru, zacząłem uczyć się hiszpańskiego. Nie są mi obce także języki: islandzki i niemiecki.
N.K.: Czy to znaczy, że lubisz uczyć się nowych rzeczy?
J.L.: Nawet bardzo – i nie dotyczy to tylko sfery językowej. Całkiem niedawno zapisałem się na Kurs Podstaw Rachunkowości dla Kandydatów na Księgowego, organizowany przez Stowarzyszenie Księgowych w Polsce. Polecił mi go kolega z pracy – Sławek, który jest uptime’owym specem w obszarze finansów. Podczas kursu poznaję praktyczną stronę rachunkowości -począwszy od e-faktur, po przeksięgowania i zasady funkcjonowania aktywów oraz pasywów. To dla mnie nowe i fascynujące tematy, których znajomość pomoże mi precyzyjniej dopasowywać rozwiązania SAP-owe do realnych potrzeb biznesowych klientów.
N.K.: Czego może Ci życzyć nasz zespół?
J.L.: Prywatnie żebym szybko wyszedł z kontuzji i wrócił do biegania. A zawodowo – motywacji do dalszego poznawania tajników rachunkowości i jak najmniej przesuwanych go live’ów!






